Dbaj o siebie!

Tak, dążę do ideału (cokolwiek on oznacza) i rzeczywiście przyczyną był mężczyzna, ALE trzeba zdać sobie sprawę z tego, że związki i faceci to nie wszystko. Najważniejsze jesteśmy MY!

Coraz więcej moich przyjaciółek się rozstaje z tych samych powodów: czują się zaniedbane, stłamszone, zmęczone ciągłym staraniem się i dbaniem o wspólny dom, o niego i wszystko inne wokół.

Poszerzanie się grona singielek w moim otoczeniu bardzo mnie cieszy. Nie, nie dlatego, że w końcu mam z kim imprezować. Bardziej dlatego, że widzę coraz częściej, że kobiety zaczynają myśleć o sobie. I to jest dobra wiadomość. W porównaniu z naszymi mamami i babciami, które były podporządkowanie mężczyźnie (i często jego rodzinie), współczesne kobiety są trochę bardziej świadome i pewne siebie. Przestają sobie pozwalać na sprowadzanie ich roli do strażniczki domowego ogniska. Chcą się realizować. Dbają o siebie.

Oczywiście rozstanie nie jest jedynym wyjściem i właściwie powinno być ostatecznością. Czasami wystarczy zmienić swoje nastawienie, żeby świat wokół nas też zaczął się zmieniać. Znam pary, które przechodziły głęboki kryzys, kiedy kobieta zaczęła się w związku emancypować, ale przetrwali to i są bardziej szczęśliwi. Bo tylko jeśli mamy w sobie szczęście, możemy uszczęśliwiać innych (patrz: mój poprzedni wpis).

Dlatego uważam, że należy dbać o siebie, czyli:

  • poświęcać czas na swoje hobby,
  • spełniać się w życiu prywatnym – nawet jeśli ukochany nie chce nam towarzyszyć,
  • rezerwować sobie czas tylko dla siebie,
  • robić zabiegi pielęgnacyjne (w warunkach domowych lub gabinetowych),
  • uczyć się nowych rzeczy,
  • stawiać na swoim w kwestiach, które mają dla nas znaczenie,
  • robić sobie prezenty.

A przede wszystkim: nie pozwolić, aby nastrój/ zachowanie/ przyzwyczajenia naszego ukochanego wpływały na to, kim jesteśmy i jak się czujemy!

To moja recepta na udany związek.

Powiedziała singielka 🙂

Szczęście – co warto o nim wiedzieć?

Zamieściłam niedawno na blogu cytat, który zapadł mi ostatnio w pamięć: „Nie jest łatwo znaleźć szczęście w sobie i nie jest możliwe znaleźć je gdzie indziej”. Ktoś po prostu powiedział na głos zdanie, którego sama nie mogłam sformułować, choć stało się niedawno moim mottem.

Przez ostatnie miesiące wychodziłam z wieloletniego związku, w którym czułam się źle. Decyzja o rozstaniu była okropnie trudna, bo to nie było tak, że on zrobił mi krzywdę. Przyszedł jednak moment w moim życiu, kiedy zaczęłam nabierać pewności siebie i skupiać się na własnych potrzebach. Wtedy właśnie zauważyłam, że do tej pory koncentrowałam się głównie na potrzebach innych. Najbardziej – na jego.

Moja nagła zmiana nie bardzo się mu spodobała, a mi przestało wystarczać to, co mieliśmy. Czy teraz jestem szczęśliwsza? Trudno powiedzieć. Bycie singielką nie jest bajką – wiedziałam o tym jeszcze przed rozstaniem i chyba to głównie mój strach powstrzymywał mnie przed ostateczną decyzją.

Szczęście to stan trudny do osiągnięcia. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że nie da się go zbudować na niczym wokół – na związku, na pracy czy rodzinie. Szczęście rodzi się w nas i to, czy czujemy się szczęśliwe, zależy właśnie od tego, czy je nosimy w sobie czy nie.

Jeśli uważasz, że jesteś nic nie warta, bo nie masz faceta, to znaczy, że nie masz w sobie szczęścia. Jeżeli twoim zdaniem to twój szef, współpracownicy czy jeszcze ktoś inny sprawia, że nie czujesz się dobrze w swojej pracy, to znaczy, że nie nosisz szczęścia w swoim wnętrzu.

Trzeba sobie raz a dobrze powiedzieć (i zrozumieć): Nikt i nic nas nie uszczęśliwi, jeśli nie czujemy się dobrze same ze sobą.

I chociaż zgłębiłam tę wiedzę, niestety ciągle w natłoku zwykłych spraw zapominam o niej. Dlatego wiem już teraz, że bycie szczęśliwym trzeba ćwiczyć tak samo, jak ćwiczy się mięśnie czy mózg. TO kwestia wyrobienia sobie nawyków myśleniowych.

Dlatego podzielę się swoimi ćwiczeniami, o których staram się codziennie pamiętać:

  1. Przed pójściem spać wymieniam trzy przyjemne rzeczy, które wydarzyły się w ciągu dnia.
  2. Kiedy dopadają mnie złe myśli albo stres, staram się je przemienić w coś pozytywnego, np. próbuję dostrzec, czego się z tej sytuacji nauczyłam albo szukam sposobów na to, jak ją naprawić lub poprawić.
  3. Sprawiam sobie drobne przyjemności. Przygotowuję sobie smaczny obiad albo deser, umawiam się z przyjaciółką, czytam dobrą książkę.
  4. Staram się być tu i teraz i czerpać z tego radość. Szczególnie w tych przyjemnych momentach, jak wieczór z dobrą książką i kubkiem herbaty z cynamonem. Albo spacer wśród kolorowych liści.

Bo tak naprawdę szczęście jest tuż obok. Musimy się na nie otworzyć.