(Zbyt) krótka historia o miłości

Poznali się w pracy jeszcze kiedy oboje byli w związkach. Najpierw ona została singielką, niedługo potem rozpadł się jego związek. Kilka osób z ich otoczenia uznało, że stworzyliby świetną parę. Ona chciała poczuć się znowu kochana, więc zaczęła patrzeć na niego inaczej niż na kolegę z pracy. On uważał ją za piękną kobietę, ale nie był przekonany, czy chce się wiązać. Rozpad długoletniego związku pozwolił mu wrócić do swoich pasji i nie chciał z nich rezygnować po raz kolejny.

Relacje różnie się między nimi układały. Niekiedy flirtowali parząc kawę we wspólnej kuchni, innym razem rozmowa kompletnie się nie kleiła. Ona nie mogła zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Zaczęła jednak staranniej ubierać się do pracy, nosiła w torebce perfumy, którymi spryskiwała się za każdym razem, kiedy mogła go spotkać, oglądała filmy, które jej polecał i trochę też zaczęła interesować się marketingiem, bo w tym dziale właśnie pracował.

Sprawy nie poruszały się jednak do przodu nawet pomimo biurowych plotek i atmosferze sprzyjającej temu romansowi. Aż nagle, pewnego dnia, kiedy ona straciła już nadzieję, podczas wyjazdu integracyjnego, on wylądował w jej pokoju.

Noc była długa i namiętna. Prawie w ogóle nie spali, rozmawiali i kochali się na zmianę. Po powrocie do domu on obiecał jej, że zabierze ją na prawdziwą randkę. Ona była w siódmym niebie.

Ale po powrocie do domu wszystko było nie tak, jak miało być. On rzadko odpisywał na SMS-y, nie proponował żadnego spotkania, chociaż kiedy mijał ją na korytarzu, uśmiechał się, obejmował, czasami całował nie zważając na obecność innych. Ponieważ ona była zmęczona niejasnymi sytuacjami, do których przyzwyczaił ją jej poprzedni facet, postanowiła, że zagra z nim w otwarte karty. Zaprosiła go do siebie na rozmowę. Przyjechał, chociaż był dwie godziny spóźniony. Akurat kiedy żaliła się swojej przyjaciółce przez telefon.

Był miły, czarujący i szybko sprawił, że zapomniała, po co się spotkali. Po niedługiej rozmowie ściągał z niej ubranie, szepcząc do ucha, jaka jest piękna i jak bardzo na niego działa. Uśmiechała się do siebie myśląc, że chyba nie wszystko stracone.

Była przekonana, że w weekend pójdą do kina i na kolację, jak ustalili. Myślała już w co się ubierze i uznała, że musi koniecznie wyskoczyć w sobotę rano na zakupy, bo nic w jej szafie nie wydawało się odpowiednio atrakcyjne.

Telefon jednak milczał. W sobotę późnym wieczorem, kiedy opróżniała butelkę wina, zrozumiała, że on nie chce być z nią w związku. Chce jedynie z nią sypiać. Była wściekła. Jak on mógł tak ją zmanipulować? Tak zlekceważyć. Potraktować, jak dziwkę. Nie mogła przeżyć tego, że wszyscy w pracy wiedzą i nie zostawią na niej suchej nitki. Szczególnie te mściwe zołzy z działu księgowego, zawsze zazdrosne o jej figurę i urodę.

Ta historia wydarzyła się naprawdę. Nie pierwszy i nie ostatni raz. W wielu miastach Polski i świata. Płynie z niej morał i to niejeden. A ja dedykuję ją wszystkim kobietom, które kochają za bardzo. Nie faceci są w tym życiu najważniejsi. Ty jesteś. I godny twojej miłości będzie ten, który będzie cię kochał za to, jaka jesteś, a nie za to, kim jesteś przy nim.

Dziękuję. Dobranoc.

 

Dodaj komentarz