Chcesz znaleźć dziewczynę? Wyprowadź się od mamy!

Niełatwo jest zmienić status z singielki na „w związku” w wieku trzydziestu lat. Nie tylko dlatego, że większość mężczyzn w podobnym zakresie wiekowym jest dawno po ślubie. Problem polega na tym, że znaczna większość tej mniejszości wolnych facetów nie wykazuje jakiejś większej życiowej ambicji.

Otóż drogi, trzydziestoletni, samotny mężczyzno!

Jeśli szukasz kobiety, z którą będziesz mógł ułożyć sobie życie (czyli pomijam wiecznych kawalerów oraz tych szukających nie do końca dojrzałych i rozgarniętych dziewcząt-mimoz), musisz zrozumieć, że ona najprawdopodobniej ma zupełnie inne oczekiwania wobec potencjalnego partnera, niż 10 lat temu. Bardzo prawdopodobne jest, że wyszła z wieloletniego związku albo zaliczyła tych związków kilka i wie już, czego unikać. (Mając 20 lat wielu z tych rzeczy nie wiedziała i dlatego ważne były dla niej takie przymioty, jak przyzwoity wygląd, fakt, że koleś przepuszcza ją w drzwiach i ma motor. Wierzyła wtedy, że uczucie pozwoli przetrwać nawet, jeśli między nią a facetem jest sporo różnic – od gustu muzycznego przez pomysły na spędzenie wolnego czasu po wizję idealnego związku.)

Dzisiaj, w wieku 30 lat, obraz potencjalnego mężczyzny (i wcale nie mówię „idealnego”, bo w pewnym momencie życia wiadomo już, że ideał nie istnieje, nieważne co wmawia nam Disney) znacząco się zmienił. Kobieta szuka teraz:

  • zaradności,
  • wsparcia,
  • partnerstwa,
  • wspólnych życiowych celów
  • i oczywiście – poczucia humoru.

Postaw się zatem w sytuacji takiej kobiety, kiedy ta dowiaduje się, iż ten nowo poznany, fascynujący mężczyzna… MIESZKA Z MAMĄ. Powiem to wprost: Możesz być zabójczo przystojny, jak Jude Law, czarujący, jak Clooney i zbudowany, jak Lewandowski. Jeżeli mieszkasz z mamą, kobieta (powtórzę – ta rozgarnięta, dojrzała, nie mimoza) ucieknie w siną dal.

Pytasz dlaczego?

  • Bo sygnał, jaki dostaje o tobie jest taki, że nie jesteś zbyt zaradny. Skoro dba o ciebie mama, jak będziesz w stanie dbać o swoją kobietę?
  • Bo ma przed sobą wizję bycia wcieloną w rolę mamuśki – pranie, sprzątanie, gotowanie, niańczenie w chorobie, czyli wszystko to, co twoja rodzicielka robi w tej chwili dla ciebie.
  • Bo na twoje nieszczęście uznała cię za maminsynka, a to jest coś, czego dojrzała kobieta nie zdzierży – wieczny konflikt z matką o to, do kogo należysz kompletnie nie jest sexy.
  • Bo jeśli kiedykolwiek będzie chciała cię odwiedzić, żeby zobaczyć cię w twoim naturalnym środowisku/spędzić z tobą upojne chwile, będzie musiała poznać twoją mamę, a na to nie jest jeszcze gotowa.
  • Bo prawdopodobnie sama ma już swoje własne mieszkanie.

Dlatego szczerzę radzę – jeśli chcesz znaleźć inteligentną dziewczynę, wyprowadź się od rodziców. Nieważne czy mieszkanie będzie kupione, wynajęte czy współdzielone z 3 współlokatorami. Ważne, że potrafisz zadbać o siebie i nie potrzebujesz kobiety do prania twoich skarpet.

Samotność sucks!

Wiem, to niepoprawne politycznie, żeby singielka uskarżała się na samotność, szczególnie nad wpisem o Walentynkach! Powinnam być szczęśliwa, zarozumiale akcentować wyższość mojej niezależności nad ograniczeniami, jakie niesie życie w parze. Itd. Itp. Są jednak dni w życiu singla, kiedy samotność zdaje się urastać do niewyobrażalnych rozmiarów aż staje się na tyle przytłaczająca, że nie pomaga nawet kubek lodów czekoladowych.

To tylko faza, ale niezbyt przyjemna… I wcale nie przychodzi w momencie, kiedy cały świat zwali ci się na głowę, a ty musisz jakoś wybrnąć, zmagając się z przeciwnościami losu. Nie, to nie jest ten moment, kiedy mówisz sobie – jak dobrze by było mieć kogoś, żeby to znosić razem.

Nie. Samotność jest na to zbyt sprytna. Ona cię dopada w sytuacjach, które z pozoru nie noszą nawet znamienia alarmujących. Na przykład, kiedy sięgasz po cukier i okazuje się, że cukierniczka jest pusta. Wtedy przechodzi przez głowę myśl, że kiedyś nie musiałaś się zmagać z takim problemem… Albo wydarzy się w pracy coś, o czym chcesz komuś powiedzieć, ale wracasz do pustego mieszkania i znowu kończy się na tym, że gadasz do kota.

Oczywiście w takich sytuacjach żadna z twoich przyjaciółek singielek (jeśli masz na tyle szczęścia, że takie jeszcze wokół ciebie są) nie może odebrać telefonu, bo jest akurat na randce, u rodziców albo za granicą. Dziwnym zrządzeniem losu. Chociaż na co dzień nie możecie się nagadać na messangerze.

Siedzisz więc w tym pustym mieszkaniu i zastanawiasz się, co zrobić z czasem. Sprzątasz, oglądasz film byle nie romantyczny i trwasz, czekając aż przyjdzie noc i rano świat znowu przestanie być taki przytłaczający.

Bo tak będzie, ja to wiem. Tylko nie w tej chwili…