Dosyć!

Nie potrzebuję gadek motywacyjnych w stylu „Jesteś tu, gdzie powinnaś być. Cały świat ci sprzyja. Nie rezygnuj z marzeń, one na pewno się spełnią. Nic nie dzieje się bez przyczyny” i innych podobnych bzdur. Mam 30 lat i nie jestem już pełną naiwnych ideałów nastolatką z okrągłymi oczami wypatrującej przyszłości, która przecież przyniesie tylko to, co najlepsze.

Nikt nic nie przyniesie. Świat generalnie ma nas w dupie. I nikogo nasze marzenia nie obchodzą.

Zasada jest prosta – to ty spełniasz swoje marzenia. To ty sprawiasz, że świat wokół ciebie się zmienia. A to, gdzie się aktualnie w życiu znajdujesz, to wynik twoich decyzji i działań. Żaden „palec boży” ani „wszechwiedząca opatrzność” cię tutaj nie przywiodły.

Wmawianie ludziom, że jest inaczej, może tylko wyrządzić im krzywdę. Wystarczy czegoś bardzo bardzo mocno chcieć i to się na pewno spełni. Na pewno?! Jeśli usiądę, zacisnę kciuki, zamknę oczy i będę marzyć o luksusowym apartamencie w centrum Nowego Jorku, to to się w końcu spełni? Jeżeli ktoś tak uważa, to powinien się po prostu leczyć…

Ech, moja frustracja wynika z tego, że podobne hasła widzę codziennie w sieci, mediach społecznościowych i sama jeszcze kilka lat temu w nie wierzyłam. Karmiłam się nimi będąc nastolatką, studentką. Wierzyłam, że ktoś gdzieś się znajdzie i odmieni moje życie (to zawodowe i osobiste). I traciłam tylko cenny czas. Teraz jestem starsza (ekhm!) i mądrzejsza i mam żal do tych wszystkich pocieszaczy, wujków i ciotek „dobra rada”, samozwańczych motywatorów on-line.WSZYSCY SIĘ MYLILIŚCIE!

Żeby zmienić życie i osiągnąć swoje cele, trzeba DZIAŁAĆ. Ruszyć tyłek. Nie ma innej drogi – koniec, kropka.

Dodaj komentarz